Mielismy dzien postoju z powodu nieustajacego deszczu, ale ostatecznie wyszlo to nam na dobre - w koncu moglismy zlapac oddech. Ale to wcale nie znaczy, ze dzien zostal zmarnowany! - Pod parasolem zwiedzilismy Suczawe, ktora jako samo miasto moze nie jest piekna, ale ma kilka miejsc, ktore warto obejrzec - widzielismy ruiny zamku o bogatej historii, w ktorej oczywiscie Polacy maczali palce, zwiedzilismy niezwykle Muzeum Wsi Bukowinskiej oraz kolejny monastyr wpisany na liste UNESCO. Kolejnego dnia zajechalismy do Targu-Neamt, gdzie zwiedzilismy twierdze Neamt, po czym tradycyjnie juz znowu zlapala nas niekonczaca sie ulewa. Wczoraj natomiast w koncu przejechalismy wawozem Bicaz. Wrazenia niezapomniane, spodziewalismy sie czegos wielkiego, ale wawoz przerosl nasze oczekiwania - od patrzenia w gore mozna bylo dostac zawrotow glowy! Dzisiaj za to nocujemy u wspanialych ludzi, ktorzy bez zastanowienia pozwolili nam rozbic namiot. Ale nie zdazylismy nawet tego zrobic, poniewaz zaporosili nas na nocleg do srodka! I to nie na podloge, lecz dostalismy wlasny pokoj z lozkiem! Uzyczyli rowniez goracej wody do kapieli oraz wszystkich potrzebnych asortymenow, poczestowali pyszna kawa oraz Internetem ;) Nawet nie wiemy, jak im dziekowac! Uciekamy spac, bo jutro czeka nas dluga droga do Braszowa!
PS: Z dobrych wiadomosci - z powypadkowych ran zostal mi tylko jeden strup :)
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz